Fotografię wykonał: Maciej Urlich
lek. wet. Magdalena Młynarska-Miernik
specjalista chirurgii weterynaryjnej
– studia ukończyła w 2005 r na Uniwersytecie Wrocławskim
– roczny staż zaraz po studiach odbyła w lecznicy u jednego z najlepszych specjalistów od leczenia kotów i psów we Wrocławiu lek.wet Henriety Lorenz (na wolontariat do lecznicy chadzała od 4 roku studiów)
– następne 10 lat spędziła pod okiem i dobrymi skrzydłami mistrza lek.wet Krzysztofa Urlicha w Czaplinku
– ukończyła specjalizacje z chirurgii weterynaryjnej na Uniwersytecie Wrocławskim a teraz odbywa zajęcia z drugiej specjalizacji z radiologii i diagnostyki weterynaryjnej
Obecnie prowadzę własną praktykę lekarską w Złocieńcu na ul. Połczyńskiej 7A ,
W 95% zajmuję się małymi zwierzętami , pozostałe 5% to krowy , konie , kozy , owce ,świnie , gołębie i wszelkie inne wszeoogonkowe zwierzęta zarówno włochate jak i pierzaste.
Dziękuję moim Mistrzom z całego serca za dobrą naukę praktycznej medycyny, która jednak bardzo różni się od wiedzy ściśle teoretycznej wyniesionej z uczelni. Dzięki Wam mogę łączyć skuteczną praktykę z ogromną wiedzą i dzięki Wam dzisiaj radzę sobie z ciężkimi przypadkami na co dzień.
Mistrzyni Henrietta Lorenz wraz z swoją załogą , lek.wet Agatą Uchacz, lek.wet Joanną Paszkowską pokazały mi bardzo duży kawałek zaskakującego i wymagającego dużego wyczucia świata kociej medycyny.
Mistrz Krzysztof Urlich nauczył mnie , że lekarz weterynarii w niedużym mieście musi sobie radzić prawie ze wszystkim , że spójnik ,,i ” to najbardziej łączący spójnik na świecie – trzeba być i internistą , i chirurgiem , i położnikiem , i diagnostą i lekarzem od ciężkich urazów. W naszym regionie polowania z psami odbywają się systematycznie i co chwila a to szabla dzika tnie szynki lub klatki piersiowe psów .
Dziękuję również za naukę z psychologii zawodu, nikt tak dobrze jak Wy Kochani nie pokazał by mi tego jak sobie dobrze radzić z różnymi stworzeniami i jak sobie radzić ze stresem klientów – tę ważną równoległą naukę dostrzega się znacznie później ,dopiero po 15 latach pracy jak już człowiek zje kawałek zawodowego chleba.
Dziękuję również technikowi weterynarii Henrykowi Latasowi -spędzone z nim dni w pełni nauczyły mnie , jak skutecznie pobierać krew od świń i dzięki niemu , kiedy nasz powiatowy lekarz weterynarii potrzebował rąk do pracy przy badaniu świń w kierunku choroby Aujeszkyego pobieranie krwi od największych knurów i macior w powiecie drawskim dawało zwykłej lekarce terenowej dużą satysfakcję.
Koledzy i koleżanki , pracujący w zoo lub na safari mają zdecydowanie większą różnorodność gatunkową do ogarnięcia,ale mi właśnie świnie, bydło rasy Highland oraz orły bieliki dostarczyły adrenaliny rodem z dzikiego zachodu i kowbojskiego westernu.
Motto zawodowe zaczerpnęłam z książki pt ,, Historia jednego życia ” profesora Ludwika Hirszfelda .
,, Nie wystarczy patrzeć trzeba spostrzegać . Nie wystarczy spostrzegać należy interpretować .Nie wystarczy interpretować należy działać ”